"Wyznania upiornej mamuśki" - Czy pierwsze tygodnie z noworodkiem to bajka?

Witajcie :)

Po krótkiej przerwie wracam na bloga, nie w dwupaku, ale już jako mama <3. Jaki, więc może być ten pierwszy post w nowej roli, jak nie dotyczący macierzyństwa :D.Ale spokojnie... Nie zamierzam zamieniać tego miejsca w blog parentingowy. W końcu wraz z urodzeniem dziecka nie posiadłam wszech wiedzy i z automatu nie zostałam guru macierzyństwa :P. Chciałabym jednak podzielić się z Wami moimi pierwszymi przemyśleniami. Zainspirowała mnie do tego książka, którą właśnie przeczytałam - "Wyznania upiornej mamuśki" autorki Jill Smokler. 

Serdecznie zapraszam do lektury :).


Zacznijmy od samej książki "Wyznania upiornej mamuśki". Jest to książka, która idealnie sprawdziła się, jako lektura w chwilach odpoczynku podczas pierwszych trzech tygodni mojej nowej roli. Zbiór wspomnień autorki, w których przytacza ona swoje macierzyńskie potyczki w niezwykle humorystyczny sposób, wzbudził we mnie bardzo pozytywne emocje. 


Książka podzielona jest na osobne rozdziały, w których autorka konkretnie i bez owijania w bawełnę opisuje swoje zmagania i przeżycia. Niech wszystkie czytające książkę kobiety wiedzą ile brudnej roboty jest przy dzieciach, jak ciężko w oczach innych być dobrą matką czy ile nagimnastykowania się wymaga wygospodarowanie dla siebie chwili wolnego czasu :D. Początki rozdziałów to przytoczone komentarze matek, które dzieliły się swoimi doświadczeniami w danej kwestii na blogu autorki książki. Jak możecie się domyśleć, wybrane zostały perełki, które rozbrajają szczerością i momentami bardzo rozbawiają. Mają one jednak jeszcze jedno, najważniejsze zadanie. Każda z nas, matek, musi zmierzać się z podobnymi problemami i zdarzeniami, a komentarze te dają nam poczucie, że nie jesteśmy z tym same i że nie tylko my nie ze wszystkim dajemy sobie perfekcyjnie radę. Zdecydowanie potrafi to poprawić humor w gorszych momentach.

Ale czy przy pierwszych tygodniach macierzyństwa zdarzają się takie momenty? Jasne, że tak. Przecież w jednym momencie nasze życie zmienia się o 180 stopni. Nagle nie jesteśmy odpowiedzialni wyłącznie za siebie, nie możemy myśleć wyłącznie o sobie i robić co nam się tylko podoba. Egoistyczne myślenie poooooszłooooo... Taka zmiana może przytłoczyć, czyż nie? Mimo, że od teraz w Twoim codziennym życiu jest najpiękniejszy i najcudowniejszy człowieczek na świecie to nie opuszczają Cię myśli, że teraz nie będzie wysypiania się, samodzielnych wypadów na zakupy, na miasto z koleżankami itd. Co chwilę wypełnia Cię przekonanie, że czegoś nie umiesz zrobić i zastanawiasz się, czemu do diaska tak jest... Każda sytuacja, która zdarza się w Waszym nowym wspólnym życiu powoduje u Ciebie dreszcze i wielkie znaki zapytania, bo w końcu skąd masz wiedzieć co zrobić, skoro w życiu jeszcze tego nie robiłaś. Tysiące pytań, zmartwień, wątpliwości. I jak tu nie stracić głowy?! I jeszcze Ci wszyscy "wszech mądrzy" ludzie, którzy z każdej strony podrzucają Ci "najlepsze" rady w wychowywaniu Twojego (no właśnie, Twojego, a nie ich!!!) dziecka. Od razu mówię, olewajcie tych mądralińskich, bo od nadmiaru nowych teorii zwariujecie :P. Dużo tego wszystkiego, prawda? Ale wiecie co? Te wszystkie negatywne emocje w końcu odpuszczają :). Po kilku, kilkunastu dniach, zaczynacie z tym cudownym człowieczkiem rozumieć siebie nawzajem coraz lepiej i z każdym dniem umiesz organizować sobie dzień tak, aby uszczknąć w nim również czas dla siebie :). Da się, serio! Teksty o tym, że świeżo upieczone matki chodzą non stop bez makijażu, z wieeelkimi worami pod oczami, w wyciągniętych swetrach i dresach, obwieszone brudnymi pieluchami to mity!!! Jak się chce to można i się umalować, i wystroić, przeczytać książę i napisać post na bloga :D. Co z tego, że czasami na raty :P. 


Pamiętajmy też, że nie musimy być z tym wszystkim same :). Nasze dzieciaczki mają też tatusiów, babcie, którzy mogą nas bardzo odciążyć, zwłaszcza w pierwszych dniach.

Po burzy zawsze wychodzi słońce, zapamiętajcie to sobie w słabszych momentach nowej roli mamy :D. Początki zawsze są ciężkie, a co dopiero przy wychowywaniu pierwszego dziecka, gdy nie masz bladego pojęcia, jak dobrze wykąpać noworodka, jakie pieluszki i kremiki będą dla niego najlepsze i jak uchronić go przed całym złem tego świata. Mimo to nie ma chyba piękniejszej roli w życiu :). Każdy uśmiech naszego noworodka wynagradza każdą nieprzespaną godzinę w nocy :D. 


Czy są tu świeżo upieczone mamy, które podzielą się z nami w komentarzach swoimi pierwszymi przeżyciami? :) Albo zechcą po prostu porozmawiać i powymieniać się doświadczeniami :)? 

Buziaki,

Bądź na bieżąco i polub mnie również tu: 







4 komentarze:

  1. Cudowny post! To zdjęcie rączek przepiękne! Gratulacje <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nam do macierzyństwa daleko, ale z opowieści rodziny wiemy, że opieka nad noworodkiem bywa ciężka. Kuzynka jednej z nas tak przyzwyczaiła swoją córkę, że dosłownie gdzie nie poszła ją nosiła z sobą i teraz nie da się od niej małej oderwać, a dziewczyna chętnie by wypoczęła - a tutaj nie ma tak dobrze, ojciec mógłby się zająć, ale mała woli mamę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zdarzają się i takie "przylepki" :D. Życzę kuzynce, aby mimo wszystko odpoczęła :D

      Usuń

Copyright © 2014 Labonny blog , Blogger