Domowe spa: maseczka regenerująca Dermaglin - recenzja

Cześć :)

Święta, święta i po świętach... Mam nadzieję, że tak jak ja, odpoczęliście przez ten czas i nabraliście sił :). Niestety mogło Was też dopaść rozleniwienie, wiem coś o tym :D. A tu tyle do zrobienia, zaraz Sylwester... Czas się wziąć w garść i ogarnąć! Bardzo pomocne w takim przypadku będzie zrobienie sobie domowego spa :). Ja jestem ich wielką miłośniczką, więc i Was zachęcam do takiego spędzenia czasu, przynajmniej raz w tygodniu :D. Obowiązkową częścią każdego spa są maseczki. U mnie uzbierał się już niezły zapas, więc czas na testy :). Dzisiaj mam dla Was recenzję maseczki regenerującej marki Dermaglin, którą za kilka złotych dorwiecie w Rossmannie. Jesteście jej ciekawi? Zapraszam na recenzję :D.

Maseczka regenerująca Dermaglin to kosmetyk, zawierający w sobie zieloną glinkę kambryjską. Ten element składu znajduje się obecnie w wielu maseczkach. Dodatkowo zawiera ona takie składniki jak wyciąg z miodu akacjowego i olejek pomarańczowy. Nie wpływają one jednak na przyjemny zapach maseczki. Co prawda nie jest on mocno wyczuwalny, ale zamiast ładnego aromatu czuć błotnistą maź. 


Konsystencja maseczki sprawia, że jej nakładanie jest bardzo łatwe i przyjemne. Nie jest lejąca, więc bardzo ładnie rozprowadza się po twarzy. W saszetce mieści się 20 g maseczki, co idealnie starcza na dwa użycia. Opakowanie niestety nie posiada dwóch komór, więc istnieje ryzyko, że pozostawiona na kolejne użycie maseczka wyschnie. 


No dobrze, ale co tak w ogóle powinna zdziałać owa maseczka? Przede wszystkim powinna być stosowana przy skórze szorstkiej i zmęczonej. Używając jej łapałam się prawie w obu przypadkach, więc byłam dobrym materiałem do eksperymentów :D. Po zastosowaniu maseczki nasza skóra powinna być oczyszczona, nawilżona, ukojona oraz złagodzeniu powinny ulec wszelkie podrażnienia. Ochoczo więc nałożyłam maseczkę i odczekałam z nią na twarzy 20 min. Maseczka bardzo szybko zasycha na skórze. Z ciemnozielonej mazi przemienia się w jasnozieloną skorupkę. 




Czas na zmycie. Na szczęście przebiega ono niesłychanie łatwo. Udaje się zmyć całość, wyłącznie przy zastosowaniu ciepłej wody. A co zastajemy po zmyciu maseczki? Skóra twarzy jest po niej niesłychanie gładka i oczyszczona. Aż można odnieść wrażenie, że stworzyła ona na naszej twarzy maskę :D. Nie zauważyłam jednak wpływu maseczki na podrażnienia i wypryski. Możliwe, że to zastosowanie widoczne jest po jej wielokrotnym użyciu. Na następny dzień skóra twarzy jest nadal nawilżona, jednak już nie tak, jak zaraz po zmyciu maseczki.

Jeżeli czujecie, że Wasza skóra twarzy jest opuchnięta, zmęczona i bez wyrazu to polecam sięgnąć po maseczkę Dermaglin. Daje ona ukojenie i odświeżenie, tak bardzo potrzebne przy podanym stanie skóry.

Stosowałyście maseczki Dermaglin? A może macie jakieś inne ciekawe maseczkowe propozycje? Zwłaszcza zależy mi na takich, które faktycznie radzą sobie z zaczerwieniami i podrażnieniami. Czekam na Wasze propozycje :).

Buziaki :*



17 komentarzy:

  1. Coś dzisiaj dużo tych masek na blogach ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda z nas chciała być piękna na Sylwestra :D

      Usuń
  2. Ciekawa ;) Wiadomo maseczki to taki dłuższy etap, trzeba po prostu być systematycznym z nimi ;) Ja lubię wszelkie maseczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami jednak brak czasu i siły uniemożliwia systematycznośc :( mam nadzieję, że w końcu mi się uda :D

      Usuń
  3. Jeszcze nie miałam żadnej maski z tej firmy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo jestem z niej zadowolona, chyba to nawet moja ulubiona :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę spróbować tej maseczki, bo testowałam już masę różnych kosmetyków i żaden nie daje odczuwalnych rezultatów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam okazję kiedyś stosować tą maseczkę i bardzo przypadła mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja uwielbiam wszystkie maseczki z dodatkiem zielonej glinki przede wszystkim dlatego, że posiadają właściwości oczyszczające. Z tej firmy jeszcze nie próbowałam żadnej maseczki ale z chęcią to zrobię dlatego, że jestem maseczkomaniaczką :) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  8. maseczki są idealne przed wielkim wyjściem, choć wcześniej dobrze jest też zrobić małą parówkę lub peeling, żeby lepiej zadziałała :) ja osobiście nie lubie zielonej glinki, u mnie się nie sprawdza, ale biała jest ok :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Labonny blog , Blogger