Test kosmetycznych gadżetów: Brushegg i soniczna szczoteczka do twarzy Beauty Line


Kosmetyczne gadżety to produkty, które powinny ułatwiać i umilać nam życie. Obecnie rynek kosmetyczny pod tym względem idzie mocno do przodu, tak więc co chwilę pojawia się jakieś nowe cudo. Ja uwielbiam tego rodzaju gadżety (o losie, chyba jestem gadżeciarą... :D) i z przyjemnością wypatruję takich nowinek. Tym razem chciałabym Wam przedstawić moje zdanie o dwóch fioletowych małych jajeczkach (hahaha jak to brzmi :D): Brushegg oraz szczoteczce sonicznej do twarzy Beauty Line :). 

Zacznę od produktu, który ułatwić ma nam jedną z gorszych czynności dotyczącą makijażu. Makijaż sam w sobie większość z nas szczerze kocha, ale tak, tak, nawet makijaż ma swoje minusy... ale tylko malutkie :D. Mowa tu bowiem o myciu pędzli. Nie fajne, prawda? Uciążliwe, monotonne i nudne? Ale niestety, trzeba zrobić naszym pędzlom raz na jakiś czas porządną kąpiel. I tu z ratunkiem przychodzi Brushegg.


Brushegg to małe gumowe... "coś" :P, którego wersji i kolorów jest w internecie bardzo dużo. Jedne kosztują kilka złotych, inne markowe to koszt już kilkudziesięciu złotych. Jego stosowanie jest banalnie proste. Wystarczy nałożyć go na dwa palce, nanieść trochę mydła/żelu pod prysznic, czy cokolwiek innego czym lubicie myć pędzle, i pocierać pędzlem po poziomych wypustkach, znajdujących się z jednej strony Brushegg. Po takim zabiegu każdy z naszych pędzli powinien być czyściutki i gotowy do nowych makijażowych bojów (oczywiście zaraz po tym jak wyschnie :P). Jednak czy to w ogóle działa? Czy to może kolejny produkt, który tylko fajnie wygląda i nie nadaje się zupełnie do niczego?




Otóż Brushegg to gadżet, który naprawdę spełnia swój zamierzony cel. Dzięki jego stosowaniu cały ten proces czyszczenia pędzli przebiega szybciej i przyjemniej (o ile to w ogóle może być przyjemne :D). Oczywiście nie wystarczy przejechać po nim trzy razy pędzlem, żeby był on jak nówka sztuka. Cały proces opisany powyżej najlepiej powtórzyć z dwa, trzy razy. Wtedy mamy pewność, że nasze pędzle są czyste.


Nie lubicie myć pędzli? Zaopatrzcie się w Brushegg! :D Nie sprawia on, że trwa to 5 min, ale wydaje mi się, że to całe "pranie" idzie sprawniej i skuteczniej, a o to w tym w końcu chodzi :).
Produkt do czyszczenia pędzli się sprawdził, a jak wypada soniczna szczoteczka Beauty Line? 
O szczoteczce tej było dość głośno w internecie. Dziewczyny tłumnie rzuciły się do Biedronek, gdzie gadżety te weszły do sprzedaży jakiś czas temu. Wszystko za sprawą porównań jej do słynnej szczoteczki Foreo. Jak zwykle za bardzo zadziałał na mnie instagramowy wpływ i i ja zaopatrzyłam się w kolejne, małe, fioletowe, gumowe... "coś" :P. Jej koszt wówczas wynosił ok. 30 zł (obecnie podobno można ją jeszcze dorwać za 19 zł w kilku Biedronkach). 


Szczoteczka posiada włącznik oraz dwie strzałki, dzięki którym możemy wybrać jedną z dwóch prędkości drgań. Pierwsza, delikatna świetnie nadaje się do peelingu i mycia twarzy żelem, a nawet do przyspieszenia wchłonięcia świeżo nałożonego kremu. Już po jej pierwszym zastosowaniu twarz staje się gładka i przyjemna w dotyku :D. Dodatkowo szczoteczka w duecie z żelem bardzo ładnie oczyszcza twarz. Ja co prawdę używam potem jeszcze płynu micelarnego, ale mimo wszystko szczoteczka "robi robotę" :D. Drugi tryb prędkości drgań jest już znacznie szybszy i przystosowany bardziej do intensywnego masażu twarzy. Nie należy jednak przyciskać szczoteczki za mocno, bo wtedy z przyjemnością i relaksem nie ma to nic wspólnego :P.




Jeśli więc nie chcecie wydawać masy pieniędzy na Foreo, którego w sumie nigdy nie stosowałam i tak na prawdę nie wiem jaki wpływ ma na naszą skórę twarzy, to serdecznie polecam poszukać jeszcze szczoteczki z Biedronki. Efekty po jej stosowaniu są bardzo zadowalające i widoczne. Do tego stanowi ona ciekawy, kolorowy gadżet do łazienki :).


A Wy lubicie kosmetyczne gadżety? Polecacie jakieś szczególnie? Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat :).



Buziaki :*

17 komentarzy:

  1. Obydwa gadżety zachęcają! Chyba będę musiała w nie zaopatrzyć;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem ciekawa sprawa z takimi gadżetami :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Brushegg uwielbiam :D Pędzle zdecydowanie lepiej się myją a co mnie zadowala to bardzo dobrze spłukuje się piana pozostająca po żelu do mycia, miałam z tym okropny problem i gdy myłam 'na dłoni' to najdłużej męczyłam się z pozbyciem piany :D Szczoteczkę dorwałam właśnie za 19 zł i właściwie żałowałam wydanych pieniędzy ale przeszło mi po pierwszym użyciu :D Chyba też jestem trochę gadżeciarą :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja próbowałam tego Brushegg, ale u mnie nie sprawdza się w ogóle - wolę już myć ręcznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam szczoteczkę soniczna i jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brush Egga nigdy nie miałam, ale pędzle myłam myjką do twarzy (jak ta różowa z Rossmanna, tylko moja była z Ebelin), a obecnie króluje u mnie płytka do mycia pędzli z Rossmanna :) Szczoteczka soniczna z Biedronki spisuje się u mnie super!

    OdpowiedzUsuń
  7. Też dobry pomysł 😄 a o tej płytce z Rossmanna jest dużo pozytywnych opinii, więc coś w niej musi być 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Brushegg jest na mojej jesiennej chciej liście :D

    OdpowiedzUsuń
  9. O, a ja właśnie dodałam przed chwilką nowy wpis o BrushEggu :)! Na początku byłam z niego zadowolona, ale po dłuższym czasie mycia pędzli, widzę w nim prawie same minusy :(. Muszę poszukać czegoś stanowczo większego do mycia pędzli :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na razie jeszcze sprawdza się dobrze :) Można kupić większe maty do mycia pędzli :)

      Usuń

Copyright © 2014 Labonny blog , Blogger