Kwintesencja makijażu, czyli o co w tym wszystkim chodzi.


Tym razem będzie trochę inaczej niż zazwyczaj. Żadnych zakupów, żadnych recenzji. Dzisiaj liczyć będzie się tylko ten tekst, a właściwie to co przeczytacie :). Postanowiłam trochę urozmaicić i przy okazji poszerzyć formę bloga o posty "pogadanki", w których poruszane będą wszelakie tematy, nie tylko te kosmetyczne. Oczywiście od tej tematyki nie odejdę bo za bardzo ją kocham :D. Aby jakoś ładnie to wszystko wprowadzić i połączyć z dotychczasową treścią, ten post nawiązywać będzie do makijażu, a właściwie do jego istoty. Gotowi na czytankę? :D To zaczynam! :D


Czy kiedykolwiek zastanawialiście się po co ten cały makijaż? Panowie na pewno. W końcu nie raz wypowiadali zdanie typu "Po co Ty się w ogóle malujesz?", czy "Po jaką cholerę (wybaczcie za słownictwo, ale to dla dobra wydźwięku :D) Ci tyle tych kosmetyków?!". Kobiety oczywiście nie zważają na te troski mężczyzn i wracają do swoich czynności, bądź wychodzą :P. Warto jednak choć raz przystanąć na chwilę i zastanowić się o co tak w ogóle chodzi w tym naszym makijażu i czy jest on nam niezbędny do szczęścia.

Zacznę może jednak od siebie :). Moja przygoda z makijażem rozpoczęła się stosunkowo niedawno, gdyż takie pełne zaangażowanie w to co maluje się na mojej twarzy pojawiło się u mnie z rok temu. Późno co? :D Ale jakoś przez wcześniejsze lata było mi to obojętne. Do "pełnego" makijażu potrzebny mi był tylko puder, tusz i kredka... Jak teraz wracam do tego myślami to aż śmiać mi się chce jak moje zapasy powiększyły się od tego czasu (mój portfel 
:(... :P) i ile więcej nakładam tego na twarz :D. Jednak wiecie co? Bardzo mi to odpowiada. A czemu? Czemu cieszy mnie "robienie tapety" (jak niektórzy uszczypliwie to nazywają :D)?


Otóż odnalazłam w tym moje małe hobby. I tu pojawia się jeden z argumentów odpowiadających na pytanie, po co nam ten makijaż. Niektórzy mogą robić wieeelkie oczy po przeczytaniu takiego "wyznania". Jednak fakt jest faktem, makijaż może stanowić czyjąś pasję, mimo, że nie jest się zawodowym makijażystą. Po prostu sama czynność, jak i zakup nowych kosmetyków (i nie, nie można nas przez to nazywać zakupoholiczkami! :P) oraz tworzenie nowych kombinacji cieni i innych produktów sprawiają niektórym kobietom (i nie tylko, serio :D - wystarczy poszukać, np. na Instagramie) ogromną radość. Hobby w postaci makijażu dodatkowo daje możliwości samorozwoju, gdyż można doszkalać się z nowych technik czy doskonalić aplikację kosmetyków. Kto nie kocha tej satysfakcji :D. A sam samorozwój jest bardzo ważną częścią naszego życia i powinniśmy stale go pielęgnować, nie ważne w jakiej dziedzinie, byle sprawiało nam to radość.


Pasja, nie pasja, jednak prawda jest taka, że znaczna część kobiet na tym świecie codziennie sięga przynajmniej po tusz do rzęs czy puder. Wszystko to za sprawą wewnętrznej potrzeby i genetycznie zakodowanej chęci dobrego prezentowania się. Tak jest babeczki, po prostu lubimy dobrze wyglądać i nikt nie może mieć do tego żadnego "ale"! :D Nałożenie nawet małej ilości makijażu zwiększa kobiecie samopoczucie i pewność siebie :). A jak wiadomo, pewni siebie ludzie potrafią wiele zdziałać i osiągnąć :D. Same plusy, prawda? :D


Jednak czy ta nabrana pewność siebie jest zawsze adekwatna do wyglądu danej kobiety? Otóż nie! Dobrze wykonany makijaż dodaje kobiecie blasku, podkreśla jej atuty a nawet odkrywa kawałek jej charakteru, poprzez dobór kolorów czy styl wykonania. Jednak wszystko to musi być Z UMIAREM. Przesadzenie z choćby jednym elementem makijażu może spowodować, że całą tą pewność siebie możemy wywalić do pobliskiego śmietnika. Narysowane jak od szklanki brwi, czy 3 tony za ciemny podkład nałożony w 100 warstwach, może i jakimś cudem polepsza właścicielce tychże pomysłów nastrój lub co gorsza, dodaje jej pewności siebie, ale dla otoczenia makijaż ten będzie powodem do kpin i wytykania palcami. Wtedy cała pewność siebie pójdzie tam, gdzie już wspominałam. I nie chodzi tu o to, że kobiety mają robić makijaż dla innych. Broń Boże! Ma on być tworzony (i tu takie słowo jak najbardziej pasuje, gdyż moim zdaniem makijaż to mimo wszystko forma sztuki. Serio :P) tylko i wyłącznie dla Was, no może w 5% jeszcze dla Waszych mężczyzn... 3%? :P Macie podobać się sobie i właśnie ewentualnie najbliższym. A inni niech spojrzą na siebie  :P. Tylko pamiętajcie, UMIAR!


Przechodząc już do puenty, żeby na pierwszy raz Was nie zanudzić i nie odstraszyć taką ilością tekstu do czytania, makijaż jest i będzie nieodzowną częścią każdego dnia milionów kobiet. Wpływa na nas bardzo dobrze, do czasu aż nie przesadzimy. Do tego stanowi świetną pasję, która daje wiele możliwości. Ja dzięki niemu między innymi piszę tu do Was, aczkolwiek o tym może powstanie kiedyś osobny post :). Także, malujcie się, rozwijajcie się i bądźcie piękne i szczęśliwe z samą samą każdego dnia! <3 :D

A i dajcie znać co sądzicie o takim urozmaiceniu na blogu raz na jakiś czas :)

Buziaki :*




10 komentarzy:

  1. Bronzer z KOBO mam i to jest MUST HAVE mojej kosmetyczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie znalazłam jeszcze lepszego bronzera :)

      Usuń
  2. Pewnie, że makijaż może być pasją. Nie mam wielu kosmetyków, ale również sporo więcej niż kilka lat temu. Lubię się malować, czuć, że jestem zadbana i wyglądam ładnie. Maluje się bardzo naturalnie, więc nie mam żadnym wyrzutów sumienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, nawet naturalny makijaż potrafi sprawiać dużą frajdę :) A gdy już mamy możliwość pomalować się trochę "ostrzej" to zabawa i późniejsze samopoczucie jest niesamowite :D

      Usuń
  3. Hehe fajnie napisane :D Dla mojego męża to mogłabym się w ogóle nie malować, ale ja to lubię. Zresztą stąd wziął się blog. Ale nie mam problemu żeby wyjść bez makijażu. Często to robię, a nawet do sephory po zakupy kosmetyczne wchodzę bez "tapety" :D Wtedy nikt mi głowy nie zawraca w czym może mi pomóc :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha dobry patent :D Najważniejsze to móc wyjść z domu i w wersji bez tapety i wymalowaną :D A jak facet lubi bez makijażu to najważniejsze :D

      Usuń
  4. Na makijaż poświęcam codziennie ok. 30 minut ;p nie chcę żeby był przesadzony, stawiam na naturalny make up podkreślam delikatnie swoją urodę i tuszuje niedoskonałości o to w tym wszystkim chodzi ;p obserwuje z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam serdecznie :) U mnie zajmuje to mniej więcej tyle samo ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam serduszka z MUR!
    Świetny post :) :)
    Obserwuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) serduszka są genialne :D pozdrawiam :*

      Usuń

Copyright © 2014 Labonny blog , Blogger